Cóż to był za zwariowany mecz! Antares Zalasewo przywozi z Żydowa cenne 3 punkty po zwycięstwie z Liderem Szczytniki Czerniejewskie 8:0 (1:0), a przede wszystkim po pokonaniu własnych słabości i sił natury, która rozdawała karty w tym meczu - reżyserem boiskowych wydarzeń był Orkan Grzegorz.
Nie będziemy oszukiwać - w takich warunkach nie powinno grać się w piłkę. Pomijając już naprawdę tragiczne boisko w Żydowie, to wiatr w niedzielne popołudnie dyktował warunki gry. Każda górna piłka leciała w inny sposób, nieprzewidywalny - mocny strzał z dystansu zamieniał się w podcinkę, wybicie w przerzut, a zawodnicy niejednokrotnie musieli korygować swoje ustawienie względem rzeczywistego toru lotu futbolówki.
Przechodząc do przebiegu spotkania należy zaznaczyć, że pierwszą połowę zawodnicy Antaresu grali pod wiatr, co przełożyło się na wynik i obraz tej części gry. "Bordowi" zagęścili środek pola, skupili się na defensywie, przede wszystkim koncentrując się na grze obronnej i blokowaniu wszelkiego zagrożenia pod bramką Smykowskiego, co w przekroju całego meczu udało się dość dobrze, jednak już w drugiej akcji zaczepnej gospodarzy Marciniak próbował przyjąć piłkę, a wiatr spłatał figla i rosły defensor zagrał ręką w polu karnym, więc arbiter główny podyktował "jedenastkę". Pojedynek zwyciężył jednak w fantastycznym stylu Smykowski i rezultat nadal był bezbramkowy. Chwilę później fantastyczną akcję przeprowadził Antares - po rozegraniu w trójkącie Skowroński-Bączyk-Białach, kapitan Antaresu urwał się prawym skrzydłem, wbiegł w pole karne, gdzie został sfaulowany - tym razem rzut karny dla drużyny z Zalasewa. Do piłki podszedł Nazarevich, jednak uderzył słabo i w środek bramki - bramkarz Lidera odbił strzał, podobnie jak dwie dobitki filigranowego napastnika gości. Podrażniony tą sytuacją Andriy dopiął jednak swego - rzut wolny wykonywany przez Lutomskiego z prawej strony został zbyt krótko wybity przez defensorów rywali, na strzał z dystansu zdecydował się Malicki, piłka po rykoszecie spadła za plecy obrońców, gdzie dopadł do niej Nazarevich i wpakował ją do siatki. 1:0 i Antares mógł skupić się na dowiezieniu prowadzenia do przerwy. Fantastyczną sytuację mieli jeszcze po rzucie wolnym gospodarze, ale fenomenalnie na linii spisał się Smykowski, zbijając strzał z 5 metrów na rzut rożny. Do przerwy nie wydarzyło się nic więcej godnego uwagi i obie drużyny zeszły do szatni.
W drugiej części gry warunki zmieniły się dla obu ekip - teraz to Antares grał z wiatrem i korzystał w pełni z tej przewagi. To był prawdziwy festiwal strzelecki, Smykowski przez drugą część gry zaliczył 2-3 kontakty z piłką i przede wszystkim - zachował czyste konto w drugim z rzędu spotkaniu; a ekipa ze Szczytnik Czerniejewskich miała gigantyczny problem z przekroczeniem połowy boiska. Zalasewianie od razu rzucili się na rywali i totalnie zdominowali przeciwnika. W pierwszej, bardzo dogodnej sytuacji pomylił się Przybył, strzał Lutomskiego z dystansu minimalnie chybił, ale bramka wisiała w powietrzu. Już po dziesięciu minutach gry w polu karnym faulowany był Nazarevich i sędzia ponownie wskazał na wapno. Tym razem do piłki podszedł Lutomski i pewnie wykonał rzut karny, 2:0. Trzecią bramkę zdobył wkrótce potem Nazarevich wykorzystując zderzenie w walce o piłkę Lutomskiego z bramkarzem Lidera. Na 4:0 podwyższył kapitalnym strzałem z rzutu wolnego z okolic 45 metra Marciniak. Antares nie zwalniał i niedługo potem to Troszczyński z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki po asyście Białacha. W międzyczasie za brutalny faul z boiska wyleciał zawodnik gospodarzy i sytuacja Lidera stawała się beznadziejna - trenerzy Antaresu dali z kolei pograć rezerwowym, wykorzystując wszelkie możliwe zmiany w tym spotkaniu. Na 6:0 podwyższył nowy nabytek Antaresu - Zadencki, po koronkowej akcji - przechwyt Bączyka i podanie do Strużyńskiego, który zdecydował się na podanie w pole karne - piłkę zagarnął Biernaczyk, lecz nie udało mu się oddać strzału i zostawił ją właśnie Zadenckiemu, który wpakował piłkę do siatki. Siódma bramka padła po rajdzie Białacha prawą stroną i centrostrzale piszczelem, który wpadł za kołnierz bramkarzowi rywali, a ósmą bramkę i swoją drugą w spotkaniu zdobył Troszczyński, po asyście Bączyka.
8:0, Antares gromi rywali ze Szczytnik Czerniejewskich w przekroju meczu będąc zespołem zdecydowanie lepszym. Zalasewianie odnoszą tym samym trzecie zwycięstwo z rzędu, notując awans na czwartą pozycję w ligowej tabeli ze stratą zaledwie 2 punktów do vicelidera. Tymczasem już w niedzielę do Swarzędza przyjeżdża ekipa GKS Gułtowy - czeka nas kolejny, ciężki mecz o punkty, na który już teraz serdecznie zapraszamy.