W meczu 24 kolejki A-klasy pomiędzy Antaresem Zalasewo a Meblorzem Swarzędz, zdecydowanie lepsi okazali się goście, zwyciężając aż 7:0. Było to zwycięstwo w pełni zasłużone i oddające przebieg boiskowych wydarzeń.
Mocno osłabiony tego dnia Antares miał prosty plan na derby – postawić zasieki przed własnym polem karnym i bronić się przed faworyzowanym rywalem. Biorąc pod uwagę panujące warunki pogodowe (30–stopniowy upał) i bardzo skromną ławkę rezerwowych, wydawało się to jedynym sensownym założeniem taktycznym na to spotkanie. Od początku więc zdecydowaną inicjatywę przejęli „Meblorze”, którzy w zasadzie nie schodzili z połowy zalasewian. Antares ograniczał się do sporadycznych zrywów, kilka razy goszcząc pod polem karnym gości.
W 14 minucie po serii kiksów w polu karnym swarzędzanie w końcu wyszli na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą drugą bramkę dla przyjezdnych zdobył Niemczyk i mecz był już w zasadzie rozstrzygnięty.
Druga połowa była jeszcze bardziej jednostronna niż pierwsza. „Meblorze” przeprowadzili sporo zmian (w tym dwie jeszcze w pierwszej połowie), a Antares „umierał” na boisku goniąc za piłką krążąca między zawodnikami ze Swarzędza. Mimo ambitnej postawy zalasewianie pozwolili sobie wbić jeszcze pięć bramek, samemu nie stwarzając żadnego zagrożenia pod bramką rywali.
Niedzielne spotkanie pokazało, jak wiele może zmienić się w piłce nożnej przez zaledwie jeden rok. Obecnie Meblorz przewyższa Antares pod każdym względem o kilka poziomów i wydaje się, że były to ostatnie derby między tymi zespołami. Jeżeli zalasewianie chcą dogonić pod względem sportowym swoich niedzielnych rywali, czeka ich długa i żmudna praca na wielu polach.