Piłkarze Antaresu Zalasewo po raz kolejny zawiedli w meczu o punkty i przegrali w Kleszczewie z miejscową Clescevią 2:4 w jedenastej kolejce A-klasy. Rozstrzygnięcia w innych spotkaniach spowodowały, że zalasewianie spadli na przedostatnie miejsce w tabeli, co na ten moment oznacza spadek z ligi.
Początek niedzielnego starcia nie zwiastował kolejnej porażki. Już w 2 minucie Lutomski posłał prostopadłą piłkę na lewe skrzydło do Nazareycha, zbyt mocne podanie przejął obrońca gospodarzy, ale pod naciskiem gracza Antaresu stracił ją w polu karnym i sfaulował rywala. Sędzia nie miał wątpliwości, a rzut karny mocnym strzałem w środek bramki na gola zamienił Andrzejewski. W 6 minucie wysoki pressing zalasewian niemalże zakończył się bramką samobójczą Clescevii, ale miejscowi wybili piłkę sprzed linii bramkowej i przeprowadzili bardzo groźną kontrę zakończoną strzałem, który nogą na rzut rożny odbił Pyrzyński. Po dobrze wykonanym stałym fragmencie i zamieszaniu w polu karnym, gospodarze trafili w słupek.
Kolejną groźną akcje stworzył Antares. Wrzutka z rzutu wolnego Biernaczyka trafiła do Nazarevycha, który zupełnie niepilnowany przyjął piłkę w polu karnym i w sytuacji sam na sam z kilku metrów trafił w bramkarza. W 16 minucie z kolei Clescevia powinna wyrównać – prostopadłe podanie w drugie tempo, zawodnik gospodarzy będąc na czystej pozycji ograł Pyrzyńskiego i asekurującego go Andrzejewskiego, a jego strzał do pustej bramki tuż przed linią bramkową dobił jeszcze kolega z drużyny, który… był na pozycji spalonej! Gol nie został tym samym uznany. W odpowiedzi świetnego dośrodkowania z rzutu wolnego w wykonaniu Biernaczyka nie wykorzystał żaden z graczy Antaresu.
Po wyrównanym początku z każdą upływającą minutą rosła przewaga kleszczewian. W 27 minucie po wrzutce z lewej strony niepilnowany w polu karnym zawodnik miejscowych nie trafił do bramki, kilka minut później ładna akcja Clescevii zakończona została płaskim strzałem obronionym przez „Pickforda”. Zasłużone wyrównanie nadeszło w 32 minucie. Dośrodkowanie z lewej strony trafiło w pole karne do Piotra Kujawy, ten mimo asysty trzech dobrze ustawionych obrońców zdołał przyjąć piłkę tyłem do bramki i oddać strzał. Pierwszą próbę zablokował Skowroński, dobitka znalazła już drogę do siatki. Dosłownie dwie minuty później po kolejnej akcji ten sam zawodnik zmarnował wyborne podanie wzdłuż bramki i spudłował fatalnie z kilku metrów. Po tej akcji konieczność zmiany zgłosił Andrzejewski, którego zmienił Brzeziński. Dobry fragment w wykonaniu Clescevii zakończył się bramką na 2:1 – ponownie strzelcem bramki Kujawa, po ładnie rozegranej akcji przed polem karnym.
Druga połowa, w której kleszczewianie grali „z wiatrem”, w całości przebiegała pod ich dyktando. W 48 minucie świetną podwójną interwencją w sytuacji sam na sam popisał się Pyrzyński. W kolejnych minutach miejscowi nie schodzili praktycznie z połowy Antaresu, który nie był w stanie skonstruować żadnej sensownej akcji ofensywnej. Mimo tego, w 72 minucie Lutomski wypatrzył w polu karnym Balickiego, ten „nawinął” jeszcze obrońcę i mając mnóstwo czasu i miejsca, pokonał ze spokojem bramkarza rywali.
Clescevia nadal atakowała, stwarzając sporo zagrożenia m. in. po dobrze bitych rzutach rożnych. Po jednym z nich, zmierzającą do bramki piłki zablokował Skowroński. W 80 minucie jednak rywale dopięli swego – wrzutka z rogu, „kotłowanina” w polu karnym, strzał z linii bramkowej wybił Nazareych, ale dobitka głową z niemalże 16 metrów okazała się już na tyle precyzyjna, że kleszczewianie wyszli na prowadzenie 3:2. Dwie minuty później przy próbie wyprowadzenia piłki w okolicach połowy boiska stratę zanotował K. Marciniak, a akcję z lewej strony i płaskie dogranie wzdłuż bramki skutecznie „zamknął” Kujawa, kompletując tym samym hattricka. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:2 i zasłużonym zwycięstwem gospodarzy.